Na początek Imperia. Temperatura coraz bardziej dawała nam się we znaki. Krótki spacer nas wykończył. Od przyjazdu do Włoch temperatura w cieniu nie spadała poniżej 40-42°C. W słońcu nie dało się wytrzymać. Odpuszczamy więc zwiedzanie San Remo i jedziemy w kierunku Francji. Mentona, potem Monako i Nicea. Tutaj żegnamy się z morzem i jedziemy w kierunku gór. Grenoble, potem alpejskimi przełęczami znowu do Włoch. Taki jest plan. Docieramy do Vergons na nasz pierwszy francuski, alpejski nocleg.
morze liguryjskie
Dzień 6. … i morze.
Przed nami Genua. Szybko minąć, zapomnieć a potem to już prosta droga w kierunku Imperii gdzie planowałem nocować. Niestety nie udało się szybko przejechać Genui a potem jeszcze utknęliśmy w korkach w Savonie. Ostatecznie zjechaliśmy na autostradę i wylądowaliśmy w Cervo, kilka kilometrów przed Imperią. Ogólnie to był strzał w 10. Fajny Camping Del Mare tuż przy plaży ze wspaniałym jedzeniem. Kąpiel w morzu była również mocno pouczająca. Meduzy jednak pażą!
Dzień 3 i 4. Luzowanie nad morzem.
Spod Pizy pojechaliśmy w kierunku Massy. Założenie było proste. Zatrzymujemy się na pierwszym kempingu przy morzu. Tak dotarliśmy do Campeggio Italia gdzie spędziliśmy dwie cudowne doby nad Morzem Liguryjskim.