Na początek Imperia. Temperatura coraz bardziej dawała nam się we znaki. Krótki spacer nas wykończył. Od przyjazdu do Włoch temperatura w cieniu nie spadała poniżej 40-42°C. W słońcu nie dało się wytrzymać. Odpuszczamy więc zwiedzanie San Remo i jedziemy w kierunku Francji. Mentona, potem Monako i Nicea. Tutaj żegnamy się z morzem i jedziemy w kierunku gór. Grenoble, potem alpejskimi przełęczami znowu do Włoch. Taki jest plan. Docieramy do Vergons na nasz pierwszy francuski, alpejski nocleg.
włochy
Dzień 6. … i morze.
Przed nami Genua. Szybko minąć, zapomnieć a potem to już prosta droga w kierunku Imperii gdzie planowałem nocować. Niestety nie udało się szybko przejechać Genui a potem jeszcze utknęliśmy w korkach w Savonie. Ostatecznie zjechaliśmy na autostradę i wylądowaliśmy w Cervo, kilka kilometrów przed Imperią. Ogólnie to był strzał w 10. Fajny Camping Del Mare tuż przy plaży ze wspaniałym jedzeniem. Kąpiel w morzu była również mocno pouczająca. Meduzy jednak pażą!
Dzień 5. Znowu góry…
Cel na dzisiaj – Portofino. Ruszamy wzdłuż wybrzeża. Najpierw malownicza La Spezia potem drogą przez Park Narodowy Cinque Terre do Monterosso al Mare i dalej aż do Portofino. Cudowna droga, kręta ze wspaniałymi widokami. Niestety nikt nie podzielał mojej fascynacji tą drogą 🙂 Tymek, Ania a nawet auto bylo mocno wykończone podróżą. Podjazdy, zakręty, klima i temperatura sięgająca 60°C (na wyświetlaczu) męczyła wszystkich. Daliśmy jednak radę i około 16 dotarliśmy do Portofino. Szybko się okazało, że plan noclegu w tej „kultowej” miejscowości był mocno naiwny i naciągany. Nawet zawrócenie nie było możliwe 🙂 Objechaliśmy zatem w rzędzie innych aut miasteczko i pojechaliśmy dalej na zachód. Po drugiej stronie Parku Portofino znaleźliśmy fajną miejscówkę na nocleg w pobliżu osady San Rocco.
Dzień 3 i 4. Luzowanie nad morzem.
Spod Pizy pojechaliśmy w kierunku Massy. Założenie było proste. Zatrzymujemy się na pierwszym kempingu przy morzu. Tak dotarliśmy do Campeggio Italia gdzie spędziliśmy dwie cudowne doby nad Morzem Liguryjskim.
Dzień 2. Korki, góry landem i Fi-Pi-Li.
Krótka wizyta nad morzem i ruszyliśmy dalej. Dzisiaj chcemy dotrzeć na zachodnią stronę Włoch nad Morze Liguryjskie. Teoretycznie to tylko 250 kilometrów jednak trzeba przedrzeć się przez góry. Nie chciałem całej drogi jechać autostradą zatem utknęliśmy w korkach w okolicach Forli. Pierwszy raz w czasie naszej wycieczki zobaczyłem na wyświetlaczu auta, blisko 50°C i jak się potem okazało wcale nie było to dużo. Góry minęliśmy przez San Benedetto in Alpe i pomknęliśmy w kierunku Florencji potem drogą Fi-Pi-Li do Livorno i wieczorem dotarliśmy do Pizy gdzie niedaleko miasta znaleźliśmy parking na noc.
Dzień 1. Wenecja.
Prysznic oraz śniadanie i powoli ruszyliśmy do Wenecji na parking Tronchetto Venezia. Byliśmy tutaj dwa lata wcześniej, również w okresie wakacyjnym ale nocowaliśmy na wyspie i zwiedzaliśmy miasto nocą. Tym razem spacerowaliśmy w ciągu dnia i naszym zdaniem zdecydowanie lepiej zwiedzać miasto wieczorem lub w nocy. Trochę mniej ludzi i zdecydowanie chłodniej.
Po dość forsownej podróży z Polski i kilkugodzinnym spacerze w 40 stopniowym upale pojechaliśmy w kierunku Rawenny szukać odpoczynku i noclegu nad morzem. Znaleźliśmy spokojny parking 100 metrów od morza w pobliżu Porto Garibaldi. Pierwszy dzień we Włoszech zakończył się kąpielą w Adriatyku.
Wakacje 2022.
Niespodziewanie nadszedł lipiec. Ania już wcześniej zaplanowała urlop, Tymek ma wakacje więc najwyższy czas pakować auto. Mamy dwa tygodnie czasu. Plan na ten moment jest prosty. Dojechać do Włoch, najlepiej w okolice Wenecji, potem zahaczyć o Lazurowe Wybrzeże i wrócić przez Alpy do domu.
Czasu nie mamy zbyt wiele więc Czechy i Austrię chcemy przejechać autostradami bez zwiedzania. Na Czechy wykupiłem winietę całoroczną (1500Kč) a na Austrię dwumiesięczną (28,20€). Tańsza opcja to 10 dni, ale planujemy wracać również przez Austrię więc dla nas to trochę za krótko.
Jedziemy do Włoch.
Wyjechaliśmy w niedzielę. Kierunek Cieszyn, Brno, Wiedeń, Graz i Villach gdzie na Shellu w Arnoldstein, tuż przed granicą włoską zaplanowałem tankowanie. To około 730 km od Bielska. Jeździłem tą drogą dziesiątki razy i rutyna niestety mnie zjadła. Zawsze tankowałem paliwo w Austrii bo było o około 20-30 eurocentów tańsze niż we Włoszech. Oczywiście wiedziałem, że od czasu konfliktu na Ukrainie będzie drożej niż rok wcześniej, ale naiwnie założyłem, że w Austrii nadal będzie taniej niż u sąsiada. Niestety nie. Austria – 2,10€, Włochy – 1,95€. Oczywiście poza autostradami.
Granicę minęliśmy około 2 w nocy i do Wenecji pozostało nam 230 km. To około 2,5 godz. jazdy autostradą ale już 4 godz. landem. Podjęliśmy decyzję, że jednak pojedziemy autostradą i prześpimy się na parkingu gdzieś przed Wenecją. 217 kilometrowy odcinek autostrady we Włoszech to koszt 18,20€.