Przez noc udało się dojechać w pobliże Miluzy (koszt francuskiej autostrady z Lionu do granicy to około 20€). Kilka godzin szybkiego snu na parkingu przy autostradzie i z samego rana ruszyliśmy nad jezioro Bodeńskie. Około 13 dotarliśmy na miejsce. Na kilku kempingach nie było miejsc. Dopiero w Hagnau am Bodensee znaleźliśmy miejsce na nocleg z plażą przy jeziorze (www.camping-kirchberg.de). Po kąpieli w Adriatyku, Morzu Liguryjskim, francuskim basenie przyszła kolej na niemiecko-austriacko-szwajcarskie jezioro 🙂
francja
Dzień 9 i 10. Cruas
Temperatury w dalszym ciągu były ekstremalnie wysokie więc plan na dalszą podróż był ustalony. W ciągu dnia kampimy gdzieś przy wodzie a nocą jedziemy. 20 km od zjazdu z autostrady znaleźliśmy kemping z basenem Harmony w Cruas. Zostaliśmy tutaj na noc i cały kolejny dzień mocząc się w basenie. W dalszą podróż wyjechaliśmy dopiero około 18.
Dzień 8. Alpejska część wycieczki… a może jednak nie?
Sisteron, Gap, Grenoble i nocleg na przełęczy Col Lautaret. Z takim planem ruszyliśmy w droge.
Niestety dotarliśmy tylko do Gap, gdzie na podjeździe rozpadł się jeden z dwóch wiatraków na chłodnicy samochodu. Temperatura i czas dały znać o sobie. Uszkodzony wiatrak wpadał w wibracje, które mogły uszkodzić chłodnicę. Próby naprawienia usterki na miejscu niestety nie powiodły się. Byliśmy w kilku serwisach, przy czym tylko jeden wyraził jakiekolwiek zainteresowanie naprawą… najszybciej za 10 dni. Nie mieliśmy tyle czasu. Odciąłem zasilanie do uszkodzonego wiatraka i można było jechać dalej jednak bez klimy i nie przegrzewając silnika.
Dalsza podróż przez góry przestała być bezpieczna. Podjęliśmy zatem decyzję, że wracamy na niziny i autostradami przez Niemcy, nocą (aby bylo chłodniej) jedziemy do domu. Tak zakończyła się nasza alpejska przygoda tego lata.
Wracamy do Sisteron potem Awinion i autostradą w kierunku Lyon do granicy w Mullheim. Zmęczeni i rozgoryczeni nocowaliśmy na parkingu przy autostradzie gdzieś pomiędzy Awinionem a Lyonem we Francji.
Dzień 7. Kierunek Francja.
Na początek Imperia. Temperatura coraz bardziej dawała nam się we znaki. Krótki spacer nas wykończył. Od przyjazdu do Włoch temperatura w cieniu nie spadała poniżej 40-42°C. W słońcu nie dało się wytrzymać. Odpuszczamy więc zwiedzanie San Remo i jedziemy w kierunku Francji. Mentona, potem Monako i Nicea. Tutaj żegnamy się z morzem i jedziemy w kierunku gór. Grenoble, potem alpejskimi przełęczami znowu do Włoch. Taki jest plan. Docieramy do Vergons na nasz pierwszy francuski, alpejski nocleg.